DEKORACJE,  PRZYRODA,  SIERPIEŃ

Słoneczny bukiet

Cieszę się, kiedy lato jest deszczowe. Po kolejnej bezśnieżnej zimie ziemia jest wciąż wysuszona. Może wchłonąć naprawdę dużo wody, zwłaszcza jeśli opady nie są ulewne, ale długotrwałe. Rośliny nie tracą zieleni, a ja oszczędzam czas, który musiałabym spędzić na podlewaniu.

Ale deszczowe lato ma też swoje złe strony. Po prostu po kilku pochmurnych dniach zaczynam tęsknić do słońca. W takich momentach szukam rekompensaty w naturze. Wychodzę do ogrodu i na łąki i przynoszę stamtąd najbardziej słoneczne kwiaty, jakie kwitną o tej porze.

Już na początku sierpnia na wielkich wiechach nawłoci zaczyna się pojawiać coraz więcej żółtego koloru. Tej bardzo ekspansywnej roślinie nie pozwalam rosnąć w moim ogródku, ale nie muszę wychodzić daleko za furtkę, żeby ją znaleźć. Nie mam skrupułów, ścinając pędy nawłoci do wazonu. Każdy ścięty kwiatostan oznacza mniej zawiązanych nasion, a więc odrobinę zmniejsza rozrost tego gatunku w przyszłym roku.

Wrotycz nie jest tak wszędobylski jak nawłoć, ale na naszych łąkach występuje dość powszechnie. Maleńkie koszyczki jego kwiatów, wyglądające z daleka jak żółte kuleczki, są zebrane w baldachowate kwiatostany. Kolorem idealnie pasuje do nawłoci, ale wprowadza do bukietu odmienną strukturę.

Z ogrodu przynoszę słoneczniczki. W miejscu każdego ściętego kwiatu bardzo szybko pojawią się kolejne i rabata w ogóle nie odczuje tej straty. Wystarczy kilka tych małych słoneczek wetkniętych w  żółtą mgiełkę nawłoci, poprzetykaną żółtymi kulkami wrotycza.

Żeby nieco schłodzić kolorystykę letniego bukietu, dodaję kilka srebrnych elementów – młode gałązki topoli, pędy bylicy, kwiaty dzikiej marchwi.

Taki bukiet ustawiony w pokoju może zastąpić promienie słońca, jeśli rzadziej wpadają przez okno.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *